Nie taki bobas…
…czyli jaki? Marudny? Rozkoszny? „Łatwy w obsłudze”?
Cokolwiek wpiszemy można udowodnić, że bobas nie jest taki jak go malują.
A jaki jest w takim razie? Najczęściej zupełnie inny niż Mamusie, Tatusiowie czy reszta rodziny sobie wyobrażała.
Jedni myślą o uroczym cichutkim brzdącu, który całymi dniami śpi, a jak już się budzi to jest „grzeczny” (cokolwiek to oklepane słowo oznacza, bo chyba dla każdej osoby coś innego) i ładnie sam się sobą zajmuje. Inni szybko snują marzenia o rozbieganym starszaku który zawsze ma pełno energii, radości i ochoty na odkrywanie świata z Mamą czy Tatą za rękę, wszędzie go pełno i jest identyczny jak jego żywiołowi rodzice.
Prawda niekiedy bywa bolesna. No dobra, prawie zawsze.
Nawet jeśli „uda” nam się dzieciak naszych marzeń, to prędzej czy później pojawi się zawód, bo mimo licznych zalet nasz maluszek ma również wady.
Potrafi godzinami płakać bez powodu, nie współpracować przy codziennych czynnościach jak przewijanie, karmienie, zabawa. Bardzo często posiada odmienny temperament od opiekunów i nagle spokojni, ułożeni ludzie trafiają na klasycznego tyrana, który w istocie jest typowym ekstrawertykiem – uwielbia kiedy wokół niego „się dzieje”, a bieganie w parku jest dla niego lepsze niż oglądanie telewizji.
Przykładów można wymienić tysiące. Celem tego bloga jest próba obalenia powszechnie panujących mitów na temat dzieci, rodzicielstwa i rodziny w ogóle.